***Matka Charlottie***
Czekaliśmy z Teddym już od godziny na Lottie. Różnie to bywa z takimi długimi podróżami, ale zazwyczaj się opóźniają.
W końcu rozległ się dzwonek do drzwi. Martina zbiegła ze schodów i otworzyła drzwi.
- Mamo! Tutaj jest jakiś pan!
- Jaki pan? - poszłam do drzwi i zobaczyłam mężczyznę, a obok Lottie.
- Dzień dobry... - powiedział owy chłopak.
- Witajcie! - krzyknęłam i przytuliłam ich do siebie. - Więc ty jesteś Harry! Harry, synu!
***Charlottie***
Ona powiedziała "SYNU" do Harrego. Wytrzeszczałam na nią oczy.
- Mamo.. - syknęłam. Weszliśmy do środka. Jak tu się zmieniło! Praktycznie wszystko nowe!
- No! Opowiadajcie, skąd się znacie? Od kiedy jesteście razem? W ogóle, Harry witaj w naszej rodzinie!
- Od około miesiąca.
- Niepr.... - ten rzucił na mnie wściekłe spojrzenie.
- Super. A co z ... twoją byłą dziewczyną, Harry? Pełno tego w gazetach!
- Jezu, mamo. Myślał, że ją kocha....
- Teraz też myśli, że ciebie kocha? - wszedł mój tata. Bosko.
- Yy.. nie! - zaprzeczył Harry, któremu właśnie zadzwoniła komórka. - Paul - mruknął do mnie. - Przepraszam - powiedział głośniej i wyszedł do przedpokoju, żeby porozmawiać. Po kilku minutach wrócił.
- Charlottie, może chwilkę porozmawiać?
- Jasne - poszliśmy na pierwsze piętro, do pokoju gościnnego - mojego byłego pokoju.
- Słuchaj... Dziwna sprawa. Paul powiedział, że chłopaki są już za granicami Brytanii i lecą do Noego Jorku.
- Jak to?
- Mamy mieć galę jakąś. Dokładnie nawet nie wiem jaką, ale na jakąś jesteśmy zaproszeni. Jutro o 19:00. Byłaś na takich przyjęciach?
- Tak, Seth zabierał zawsze mnie i Vanessę.
- Jasne, musimy iść razem.
- No tak. O to chodzi, no nie?
- Dokładnie. Chłopaki mają być w samym centrum Jorku, w hotelu - kiwnęłam głową i udaliśmy się do z powrotem do moich rodziców.
Dużo rozmawialiśmy i w końcu poszliśmy spać.
- Rozumiem, że mamy spać razem? - zaśmiał się.
- Wiesz co... Ja czegoś nie rozumiem. Czemu ty tak tryskasz radością?
- Mamy jedno życie, nie jesteśmy kotami.
- Nie zrozumiałeś mnie, chodzi mi o twoje rozstanie z Mirandą. Rozstałeś się z nią zaledwie trzy dni temu.
- Zbyt świeża sprawa - odgryzł się nieprzyjemnie.
- Właśnie! Więc jest szansa....
- Nie ma szansy! Musimy poczekać. I tak Paul z Sethem by nam nie pozwoli znowu wrócić do siebie.
- Jakoś tak było i było dobrze.
- Ale nie teraz! Jestem zmęczony - położył się na łóżku i niemal momentalnie zasnął. Zresztą, ja też.
***Harry***
Zasnąłem, tak jak się położyłem. Nic dziwnego, byłem zmęczony po podróży.
Gdy wstałem od razu spojrzałem na wyświetlacz telefonu. Dwie nieprzeczytane wiadomości:
Niall: Cześć, spotkamy się w 'Gr8' o 15:00?
Dwie godziny później napisał Zayn:
Zayn: Co, obraziłeś się na Niallera? Czy co? Odpisz, Hazza.
Czyli napisał to kilkanaście minut temu.
Ja: Jasne, możemy, mam przyjść z Charlotte?
Zayn: Innej opcji nie ma ^^
Charlottie właśnie też się teraz obudziła.
- Z kim piszesz? - spytała jeszcze zaspanym głosem.
- Z Zaynem, zapraszają nas na 15:00 do 'Gr8'. Pójdziemy?
- My razem?
- Ehemn.
- Spoko. Która już godzina? - spojrzała mi przez ramie, by spojrzeć na ekran mojego iphona - 11:12. Wstajemy - wstaliśmy z łóżka i się ubraliśmy. Następnie poszliśmy na troszkę spóźnione śniadanko. Nikogo nie było w domu, spytałem dlaczego:
- Pewnie pojechali gdzieś. Niedziela jest - no tak!
- Niedzielaaa dzień cwelaaa...
- Oh zamknij się, Styles - śmiehła się. Zjedliśmy śniadanko wcześniej zrobione przez Charlottie mamę. Dochodziła 12. Zadzwonił tym razem Liam.
- Cześć.
- No co jest?
- Nic. Nudzimy się.
- No to lecimy do 'Gr8' teraz.
- Spoko. Nara - rozłączył się.
- Idziemy teraz?
- Ehe - ubraliśmy się i pojechaliśmy samochodem do tej kawiarenki. Był tylko Niall.
- Harry! - syknął Niall. Tutaj! - kiwnął głową na jakieś drzwi. Poszliśmy za nim, a te drzwi prowadziły na piętro. A dalej zwykły stolik, dość duży, jak dla nas i parę innych rzeczy, no i byli tu Liam z Zaynem i Louisem.
- Czemu mamy być tutaj?
- Bo na dole trafiliśmy już na fanki, wszystko spoko, ale chcemy mieć trochę prywatności..
- Rozumiem.
- Słyszałeś o gali?
- No chyba skoro tu jesteście to z jakiegoś powodu i Paul mnie uprzedził.
- Nie martw się, jest coraz lepiej. W końcu nie będziecie musieli udawać.
- Taak.
***Niall***
- Lottie, chodź na chwilę - poprosiłem. Odeszliśmy na bok.
- Słuchaj... Mogłabyś dać mi numer telefonu Vanessy? - szczęka jej opadła.
- Nie gadaj! Zakochałeś się! - powiedziała to za głośno...! Chłopaki się na mnie spojrzeli.
- Ja też dobrze słyszałem?
- Blondyn się zakochał!
- Odezwali się. On przynajmniej umie zagadać do jej przyjaciółki, nie jak wy palanty - Harry nadal się brechał. - A ty co? Ciebie musiał zeswatać na niby menager!
- Ojeje, ale śmieszne - podyktowała mi numer Vanessy, a ja go wpisałem.
*
Gadaliśmy parę godzin, aż w końcu rozjechaliśmy się. My do hotelu, a Lottie i Hazza do domu jej rodziców. Musimy się już zacząć ubierać na galę.
Już na samym początku mieliśmy wtopę. Okazało się, że Paul podał nam złą godzinę i się spóźniliśmy.
Szkoda, że to był tylko początek prawdziwego piekła...
_____________________________________________________
Heja :D
Wiem, zły koniec! xdd Niec nie mówiący praktyczny.. Ale cii.
Będzie następny (..) - patrz - lewo.
Szkoła, szkołaa. Jutro rozpoczęcie... Lol : I
Rozdziały mogą pojawiać się rzadziej, ale nie obiecuję xD
Komentujta <3
Błagam, teraz tak mało komentarzy, a teraz ich najbardziej potrzebuję, ponieważ już czuję, że dopada mnie depresja szkoły.
~ Alex xx
Czekaliśmy z Teddym już od godziny na Lottie. Różnie to bywa z takimi długimi podróżami, ale zazwyczaj się opóźniają.
W końcu rozległ się dzwonek do drzwi. Martina zbiegła ze schodów i otworzyła drzwi.
- Mamo! Tutaj jest jakiś pan!
- Jaki pan? - poszłam do drzwi i zobaczyłam mężczyznę, a obok Lottie.
- Dzień dobry... - powiedział owy chłopak.
- Witajcie! - krzyknęłam i przytuliłam ich do siebie. - Więc ty jesteś Harry! Harry, synu!
***Charlottie***
Ona powiedziała "SYNU" do Harrego. Wytrzeszczałam na nią oczy.
- Mamo.. - syknęłam. Weszliśmy do środka. Jak tu się zmieniło! Praktycznie wszystko nowe!
- No! Opowiadajcie, skąd się znacie? Od kiedy jesteście razem? W ogóle, Harry witaj w naszej rodzinie!
- Od około miesiąca.
- Niepr.... - ten rzucił na mnie wściekłe spojrzenie.
- Super. A co z ... twoją byłą dziewczyną, Harry? Pełno tego w gazetach!
- Jezu, mamo. Myślał, że ją kocha....
- Teraz też myśli, że ciebie kocha? - wszedł mój tata. Bosko.
- Yy.. nie! - zaprzeczył Harry, któremu właśnie zadzwoniła komórka. - Paul - mruknął do mnie. - Przepraszam - powiedział głośniej i wyszedł do przedpokoju, żeby porozmawiać. Po kilku minutach wrócił.
- Charlottie, może chwilkę porozmawiać?
- Jasne - poszliśmy na pierwsze piętro, do pokoju gościnnego - mojego byłego pokoju.
- Słuchaj... Dziwna sprawa. Paul powiedział, że chłopaki są już za granicami Brytanii i lecą do Noego Jorku.
- Jak to?
- Mamy mieć galę jakąś. Dokładnie nawet nie wiem jaką, ale na jakąś jesteśmy zaproszeni. Jutro o 19:00. Byłaś na takich przyjęciach?
- Tak, Seth zabierał zawsze mnie i Vanessę.
- Jasne, musimy iść razem.
- No tak. O to chodzi, no nie?
- Dokładnie. Chłopaki mają być w samym centrum Jorku, w hotelu - kiwnęłam głową i udaliśmy się do z powrotem do moich rodziców.
Dużo rozmawialiśmy i w końcu poszliśmy spać.
- Rozumiem, że mamy spać razem? - zaśmiał się.
- Wiesz co... Ja czegoś nie rozumiem. Czemu ty tak tryskasz radością?
- Mamy jedno życie, nie jesteśmy kotami.
- Nie zrozumiałeś mnie, chodzi mi o twoje rozstanie z Mirandą. Rozstałeś się z nią zaledwie trzy dni temu.
- Zbyt świeża sprawa - odgryzł się nieprzyjemnie.
- Właśnie! Więc jest szansa....
- Nie ma szansy! Musimy poczekać. I tak Paul z Sethem by nam nie pozwoli znowu wrócić do siebie.
- Jakoś tak było i było dobrze.
- Ale nie teraz! Jestem zmęczony - położył się na łóżku i niemal momentalnie zasnął. Zresztą, ja też.
***Harry***
Zasnąłem, tak jak się położyłem. Nic dziwnego, byłem zmęczony po podróży.
Gdy wstałem od razu spojrzałem na wyświetlacz telefonu. Dwie nieprzeczytane wiadomości:
Niall: Cześć, spotkamy się w 'Gr8' o 15:00?
Dwie godziny później napisał Zayn:
Zayn: Co, obraziłeś się na Niallera? Czy co? Odpisz, Hazza.
Czyli napisał to kilkanaście minut temu.
Ja: Jasne, możemy, mam przyjść z Charlotte?
Zayn: Innej opcji nie ma ^^
Charlottie właśnie też się teraz obudziła.
- Z kim piszesz? - spytała jeszcze zaspanym głosem.
- Z Zaynem, zapraszają nas na 15:00 do 'Gr8'. Pójdziemy?
- My razem?
- Ehemn.
- Spoko. Która już godzina? - spojrzała mi przez ramie, by spojrzeć na ekran mojego iphona - 11:12. Wstajemy - wstaliśmy z łóżka i się ubraliśmy. Następnie poszliśmy na troszkę spóźnione śniadanko. Nikogo nie było w domu, spytałem dlaczego:
- Pewnie pojechali gdzieś. Niedziela jest - no tak!
- Niedzielaaa dzień cwelaaa...
- Oh zamknij się, Styles - śmiehła się. Zjedliśmy śniadanko wcześniej zrobione przez Charlottie mamę. Dochodziła 12. Zadzwonił tym razem Liam.
- Cześć.
- No co jest?
- Nic. Nudzimy się.
- No to lecimy do 'Gr8' teraz.
- Spoko. Nara - rozłączył się.
- Idziemy teraz?
- Ehe - ubraliśmy się i pojechaliśmy samochodem do tej kawiarenki. Był tylko Niall.
- Harry! - syknął Niall. Tutaj! - kiwnął głową na jakieś drzwi. Poszliśmy za nim, a te drzwi prowadziły na piętro. A dalej zwykły stolik, dość duży, jak dla nas i parę innych rzeczy, no i byli tu Liam z Zaynem i Louisem.
- Czemu mamy być tutaj?
- Bo na dole trafiliśmy już na fanki, wszystko spoko, ale chcemy mieć trochę prywatności..
- Rozumiem.
- Słyszałeś o gali?
- No chyba skoro tu jesteście to z jakiegoś powodu i Paul mnie uprzedził.
- Nie martw się, jest coraz lepiej. W końcu nie będziecie musieli udawać.
- Taak.
***Niall***
- Lottie, chodź na chwilę - poprosiłem. Odeszliśmy na bok.
- Słuchaj... Mogłabyś dać mi numer telefonu Vanessy? - szczęka jej opadła.
- Nie gadaj! Zakochałeś się! - powiedziała to za głośno...! Chłopaki się na mnie spojrzeli.
- Ja też dobrze słyszałem?
- Blondyn się zakochał!
- Odezwali się. On przynajmniej umie zagadać do jej przyjaciółki, nie jak wy palanty - Harry nadal się brechał. - A ty co? Ciebie musiał zeswatać na niby menager!
- Ojeje, ale śmieszne - podyktowała mi numer Vanessy, a ja go wpisałem.
*
Gadaliśmy parę godzin, aż w końcu rozjechaliśmy się. My do hotelu, a Lottie i Hazza do domu jej rodziców. Musimy się już zacząć ubierać na galę.
Już na samym początku mieliśmy wtopę. Okazało się, że Paul podał nam złą godzinę i się spóźniliśmy.
Szkoda, że to był tylko początek prawdziwego piekła...
_____________________________________________________
Heja :D
Wiem, zły koniec! xdd Niec nie mówiący praktyczny.. Ale cii.
Będzie następny (..) - patrz - lewo.
Szkoła, szkołaa. Jutro rozpoczęcie... Lol : I
Rozdziały mogą pojawiać się rzadziej, ale nie obiecuję xD
Komentujta <3
Błagam, teraz tak mało komentarzy, a teraz ich najbardziej potrzebuję, ponieważ już czuję, że dopada mnie depresja szkoły.
~ Alex xx
Wiele mówiąca końcówka. Naprawdę xD
OdpowiedzUsuńCzekam :)
~ Payne xx
Nie! Nie możesz mieć depresji! Kto nam będzie pisać rozdziały?! Musisz się trzymać. Rozdział świetny. Ciekawe, o co chodzi z tym piekłem?
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na kolejny rozdział do mnie.
~Mint Candy
girl-in-1d.blogspot.com
Jeeest :D Jesteś ciekawa, o co chodzi z tym piekłem :DD Udało mi się xD
Usuńhahha
już mam depresję. Dwie godziny temu wróciłam z zakończenie i nie wiem jak przeżyję jutro - pierwszy dzień w gimnazjum. Amen xx