wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział 3 - Vanessa! Dość.


***Charlottie***

Gdy Harry opuścił progi mojego domu zorientowałam się, że już jest południe. Zadzwoniłam do Vanessy:
- Cześć, kochanie, co tam? - zapytała.
- Cześć, spotkamy się? Muszę z kimś pogadać? Bo to...
- Jasne, jasne, ale wiesz... Jakoś nie mam teraz...
- Ochoty? No dzięki, Vanessa! Myślałam, że jesteś moją przyjaciółką! - byłam wściekła na tego pasożyta!
- Nie, ale...
- NO CO ALE? Jestem ciekawa co teraz takiego WAŻNEGO robisz, że nie masz dla mnie czasu?! No mów, zobaczymy jaka jesteś mądra, zobaczymy jaką jesteś przyjaciółką!
- Lottie, uspokój się!
- No czekam na wyjaśnienia!
- Ogarnij się dziewczyno, albo nic ci nie powiem!
- MÓW!
- NA KIBLU SIEDZĘ, IDIOTKO JEDNA!
- Wiesz, woda na herbatę się zagotowała, to cześć! - szybko się rozłączyłam i zaśmiałam się. Oczywiście żadnej wody na herbatę nie gotowałam, ale musiałam tak powiedzieć, bo mi się głupio zrobiło. Vanessa jest genialna, po co ten głupek bierze do toalety telefon. Zadzwoniłam do niej jeszcze raz.
- No słucham, pani wybuchowa?
- Czemu wzięłaś do kibla telefon? - zaśmiałam się.
- Bo, wiesz... Ostatnio się w toalecie zatrzasnęłam i nie miałam telefonu i musiałam czekać na Patricka - no tak, Patrick to jej ukochany. - Musiałam czekać na niego ze dwie godziny, wiesz, że on sam mnie uratował?
- No coś podobnego! Przecież tak trudno rozkręcić dwie śrubki wyjąć cały zamek i otworzyć klamką drzwi po jej wstawieniu...
- Taka mądra się zrobiłaś, aha! Ciekawe dlaczego wtedy nie mogłaś do mnie przyjechać i mnie uwolnić!
- Mówisz, jakbyś była tam co najmniej tydzień! Powtarzam ci, że skąd miałam wiedzieć, że zatrzasnęłaś się w kiblu, a po drugie byłam u ciotki w Brighton!
- To nie jest wytłumaczenie, ale wybaczam ci.
- Oh. Kiedy wyjdziesz łaskawie z toalety?
- Właśnie wychodzę - usłyszałam jak naciska na klamkę, ale nie wychodzi, w duszy już się zaczęłam śmiać, bo wiedziałam co się stało.
- No co jest?! - śmiałam się już na całego. - Przestań! Przyjeżdżaj do mnie i zrób to co mówiłaś przed chwilą!
- Już jadę - cały czas zanosiłam się śmiechem. Ale to moja w końcu przyjaciółka. Wzięłam szybko kluczyki od auta i od domu. Zamknęłam pośpiesznie dom i pojechałam do Van.
Na szczęście dom miała otwarty, więc weszłam bez problemu. Pewnie zamknęła się na górze, więc pognałam na pierwsze piętro. Bingo. Światło zapalone.
- Vanessa? - spytałam.
- Nie, Jezus Chrystus.
- Gdzie Patrick, bądź ty macie jakieś narzędzia?
- Zobacz w garażu - więc szybko pobiegłam do garażu, ale nic tam nie było, czym mogłabym 'uratować' Vanessę. Wróciłam do niej. - I co, masz? Pośpiesz się!
- Nie, nie mam nic.
- Cholera, pewnie Patrick wziął ze sobą, a on wyjechał na kilka dni!
- No to kilka dni posiedzisz sobie w kibelku. Zlew masz, więc z pragnienia nie umrzesz.
- Co za małpa wredna z ciebie! Zrób coś! Zadzwoń po kogoś! - przyszedł mi do głowy Harry, ale nie wiem czy Harry się na tym zna i czy w ogóle ma czas....
- Zadzwonię po Harrego - oznajmiłam Vanessie, na co ta się ucieszyła - usiadłam na schodach i wybrałam numer. Pip, pip, pip - odebrał.
- Cześć kochanie, coś się stało? - spytał ciepłym głosem, pewnie jest gdzieś na mieście wśród tłumu ludzi, a ja się zaraz właśnie wygłupię z koleżanką zamkniętą we własnym domu we własnym kiblu.
- Słuchaj Harry, znasz Vanessę, prawda?
- Jasne.
- Bo wiesz, ona... się... zatrzasnęła w toalecie i...
- Mam wam pomóc? Nie ma sprawy, kiedy i gdzie?
- Teraz, ulicę ci napiszę SMSem.
- OK, zaraz będę - rozłączył się, a ja mu wysłałam nazwę ulice oraz numer domu Vanessy. A może on gdzieś teraz szedł, po coś ważnego, czy coś ważnego załatwić? Nie no, świetnie..
- Zaraz będzie Harry - krzyknęłam.
- Dzięki Ci Boże, że są jeszcze tacy ludzie! Takich to ze świecą szukać - zaśmiałam się i zobaczyłam, że przyszła wiadomość. Nacisnęłam 'otwórz' i przeczytałam wiadomość:
[Harry] 《 Włściwie to macie narzędzia, czy mam skombinować? :) 》
[Lottie] 《 Pewnie, że nie mamy 》
I już nie odpisał, teraz musi kombinować z narzędziami, Harry się raczej na tym nie zna, bo w końcu jest bogaty, jak mu się coś zepsuje to dzwoni po fachowca i on mu naprawia. Czemu zadzwoniłam akurat po Harrego? Mogłam po każdego innego człowieka, ale ja akurat musiałam do niego, jasne!
No nic. Vanesse może wyciągnie.
Z zamyśleń wyrwał mnie głos przyjaciółki:
- Lottie! Ty poszłaś?! Czy co robisz?!
- Sorry zamyśliłam sie.
- Ja się nudzę!
- To po co zamykałaś się w łazience, skoro tylko ty w domu jesteś?
- Nie wiem - odparła.
- Aha - dalej siedziałam na schodach.Po około 15 minutach rozległ się w domu dźwięk dzwonka.
- Nareszcie! Ratunek - krzyknęła Vanessa, a ja zbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi. Do pomieszczenia wpadło kilku chłopaków, których nie znałam.
- Cześć, Charlottie - przywitał się Harry jako pierwszy. - Przepraszam cię, że zabrałem chłopaków, ale oni mi pomogą i jak się wszyscy do studio spóźnimy to jakoś przejdzie...
- No tak! Ja zapomnialam, że wy przecież nagrywacie rano! Przepraszam was!
- To nie twoja wina, tak wyszło - uśmiechnął się. - A, poznaj chłopaków. Liam, Niall, Louis i Zayn.
- Z zespołu, tak - zapytałam, bo coś mi świtali, ale jednak nie bylam pewna. Harry pokręcił głową. - Ja jestem Lottie - posłałam im uśmiech i wyciągnęłam w kierunku Liama dłoń, a ten pocałowa ją z wierzchu i tak następni zrobili. Drobny gest, a tak miły.
- Ludzie - wrzasnęła moja przyjaciółka.
- Zapomniałam o niej!
- Chłopaki wzięli dwie skrzynki narzędzi i poszliśmy na piętro.
- Aż tyle tego potrzeba - spojrzałam na skrzynki wypełnione po brzegi.
- Pewnie - powiedział Niall. - Nie wiedzieliśmy jaki zamek akurat Vanessa ma w drzwiach, więc przygotowaliśmy się na wszystko - uśmiechnął się.

***Niall***

Uporaliśmy się z zamkiem i Vanessa rzuciła się nam na szyje i nam dziękowała. Następnie zaprosiła nas na ciasto, więc zeszliśmy na dół do salonu. Lottie o jej przyjaciółka wszystko przygotowały do poczęstunku i rozsiedliśmy się w salonie. Jakoś na początku nasza rozmowa się nie kleila, ale potem drążyliśmy tematy nieco inne:
- Wy się na to godzicie - Lottie spojrzala na nas po kolei.
- Nie do końca - zaczął Louis. - Uważamy, że jest dość nie fair sobec Mirandy, ale jeśli ma nam to pomóc...
- Ja uważam, że to totalnie głupi pomysł. Oszustwo to najgorsza rzecz. Ja długo tego ciągnąć nie będę, rozumiecie? Rozumiesz Harry? Dla mnie to jest CHORE.
- Masz rację - poparł ją Liam. - Mimo, że trwa to ze dwa dni, kończymy to. To bez sensu.
- No co wy! Nie - krzyknął wkurzony Harry.

_____________________________________________________________________

Wiem, wiem!!!!!! TAK DŁUGO CZEKALIŚCIE!
PRZEPRASZAM BARDO!
Byłam nad morzem i w ogóle, czasu nie było ; /
Przepraszam!
Za kilka dni będzie kolejny rozdział :)
I przepraszam, za jakiekolwiek błędy, bo piszę rozdział na telefonie.
~ Alex








5 komentarzy:

  1. Dobra za megaśny początek wybaczam. Mimo, że krótki, no ale rozumiem - tel i takie tam.
    Udanych wakacji. Chociaż ty się z nich ciesz : /
    Czekam na kolejny.
    :**
    @_LittChesIS

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybaczam Ci za krótki rozdział, ponieważ jest mega. Vanessa zamknięta w toalecie xD
    Nie rozpisuje się, bo z tele pisać nie znoszę. :3
    Czekam na kolejny, Cukiereczku :*
    ~ Joe xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Super blog :D świetnie piszesz :D czekam na kolejny :D
    http://ijustwannaseeyouimaginyo1d.blogspot.com - zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. No cześć kicia :*
    Wybaczam ci krótki rozdział gdyż ze śmiechu to płakałam.Bardzo fajny rozdział.Vanessa zamknięta w toalecie xD Najlepsze! Czekam na następny :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Coraz ciekawsze te rozdziały :) Czekam nn :)
    Pozdrawiam i liczę na komentarz :)
    girl-in-1d.blogspot.com

    ~Mint Candy

    OdpowiedzUsuń

Dla Ciebie - chwila.
Dla mnie - ogromna radość i motywacja.