***Harry***
Ja się nie zgadzam! Wiem, że to nie fair, ale ja kocham One Direction i fanki! I chcę ciągnąć to i to jak najdłużej! W końcu One Direction nie ma końca!
- Przestańcie! Dajcie jeszcze trochę czasu... - powiedziałem.
- Harry, czym prędzej to zakończymy, tym lepiej. Fanki jeszcze się na pewno tak o tym nie dowiedziały, i Miranda na pewno też. Co ci odbiło, żeby w taki głupi układ wchodzić - zapytał i prychnął Liam. Nie wiem, czemu się zgodziłem, ale wiem, że to odniesie jakieś sukcesy.
- Dajcie spokój. Proszę. Dajcie jeszcze ze dwa tygodnie. Miranda się nie dowie, wiem to, a fanki w ten sposób będą zazdrosne...
- Żeby czasem Lottie z tej zazdrości nie zabili - zaśmiała się Van.
- No co wy. Ale nawet jeśli to powiemy Paulowi, to on się wścieknie. Mówił, że przypominamy teraz niskobudżetowy boysband i ON już na nami nudzi, jak cała reszta świata.
- Harry, teraz ty przesadzasz. Bądźmy sobą! Ja wiem, że my mamy jeszcze takie fanki, które będą nas kochać, i ich marzeniem jest głupi follow od nas na ich kontach.
- Ale zauważcie, że nawet nie mamy już tylu odpowiedzi i polubień na twitterze na nasze tweety - poparł mnie Niall.
- To co z tego.
- Nie wiem już. Nie wiem co jest dobre, a co złe, co rozsądne, a co głupie. Na moje, powinniście jeszcze poudawać, żeby zobaczyć jak się sprawa rozwinie - ciągnął Blondyn i szybko poparł to Louis. Czyli tylko Zayn, Liam i Charlottie są przeciwko. Tylko martwi mnie Charlottie, jak jej odbije, to wygada wszystko, albo jej się nagle odwidzi na ulicy i się pokapują ludzie.
- Dobra. Tydzień, góra dwa tygodnie i ani minuty dłużej. Rozumiecie? Ja chcę mieć normalne życie!
- I tak go już nie masz! Jesteś modelką - krzyknął Niall.
- Hej, to że jestem modelką, nie oznacza, że nie mogę mieć normalnego życia.
- Czyli uważasz, że my mamy nienormalne życie?
- Tak.
- Dziecinna jesteś - zarzucił Niall.
- Wiesz co? A ja myślałam, że jesteś najfajniejszy z 1D, cóż. Źle myślałam.
- Nie dość, że dziecinna to i jeszcze chamska.
- Uu, widzę, że będzie niezły konflikt między Niallem, a Lott - skomentowała Vanessa.
- Wpadł mi do głowy pomysł. Ale jest chyba dość głupi, bo nie wiem, czy oby na pewno był on odpowiedni do obrotu sytuacji, bo...
- Mów - krzyknęliśmy wszyscy.
- Żeby... - i w tym momencie zadzwonił Nialla telefon. Wyjął go z kieszeni.
- Paul - spojrzał na nas i odebrał.
- Paul - spojrzał na nas i odebrał.
***Niall***
- No?
- Gdzie wy jesteście! Cholera! Jesteście spóźnieni na wywiad!
- Ale spokojnie, mamy jeszcze jakiś?
- Właśnie chodzi o to, że nie! Zapomnijcie o pieniądzach i nie pokazujcie mi się na oczy! Daliście plamy - darł się i w końcu odłożył słuchawkę. Zrobiłem kwaśną minę.
- Nie jest miło. Harry i Lottie, musi być o was mega głośno. Paul wkurzony na nas, że spóźniliśmy się na wywiad, ty - spojrzałem na dziewczynę - nie chcesz brać udziału w grze i na dodatek cholernie tracimy popularność. Więc, jesteśmy w jednej, wielkiej, czarnej dupie.
- Piękne powiedziane - skwitowała Vanessa.
- Idziemy na miasto. Lottie, całujesz Harrego na oczach fanek. Potem Harry przytulasz ją, mówicie sobie czułe słówka i na pytania typu "jesteście razem" odpowiadacie TAK. Rozumiecie?
- Koleś, nie jesteś moim ojcem, nie będziesz mi życia układał!
- Zgodziłaś się czy nie?
- Tak, ale.. ja tego nie chcę!
- Tak, ale.. ja tego nie chcę!
- Jedziemy do Paula i Twojego menadżera - powiedział Liam.
- Przestańcie. Nie komplikujcie tego! I sami sobie teraz stwarzamy problemy! Tego chcemy? NIE - krzyczał Harry, miał racje. Sami stwarzamy problemu.
- Wy nie rozumiecie tego. Dziwnie się zachowujecie. Ty - spojrzała na Harrego - jesteś nie fair wobec SWOJEJ DZIEWCZYNY, a ty - teraz spojrzała na mnie - jesteś skończonym dupkiem i egoistką - po tych słowach zamilkła. - Ale dobra. Zgodziłam się, jeśli ma to pomóc... cóż. Chodźmy na miasto. Może na jakieś lody - zapytała. Fakt, jest kwiecień, ale na pewno jakaś budka z lodami się znajdzie.
- Idziemy.
***Charlottie***
Wyszliśmy z Vanessy domu i od razu za rękę złapał mnie Harry. Przebiegł mnie zimny dreszcz.
- Co? Aż tak mam dłonie gorące, że aż dreszcz cię przeszedł - zaśmiał się.
- Zamknij się.
Poszliśmy - tak jak myślałam - do centrum handlowego - znaczy myślałam, że właśnie w takie ruchliwe miejsce. Gdy znaleźliśmy się w tym tłumie, ludzie zaczęli spostrzegać chłopaków. No tak. A co ja myślałam. Oni są sławni na całym świecie!
- Harry, czy wy jesteście razem?
- Tak - na każde pytania tego typu właśnie tak odpowiadał, a mi było z tego powodu strasznie głupio, bo wiedziałam, że nie pasuję do nich, zwłaszcza do Harrego Stylesa. Jezuuu.. W co ja się wplątuję.
***DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ***
Nic się nie zmieniło. Nie, zaraz, trochę jednak tak. Piszą o mnie i o Harrym w gazetach. Ale jego zachowanie nadal jest dziwne, a Nialla bardzo chamskie. Nienawidzę tego Blondyna! Nienawidzę! Komplikuje mi życie! Układa mi to życie! Mówi, co mamy robić z Harrym, kiedy, w jaki sposób!
Wiem, że minęło już ponad dwa tygodnie, ale nasi menadżerowie nie chcieli o tym słyszeć:
- Paul, Seth... - zaczął Liam.
- Czego tu chcecie? Głośno o was?
- Tak - powiedziałam.
- Oh, Lottie, Lottie - zaśmiał się Seth, mój fotograf i menadżer.
- Coś źle powiedziałam - zapytałam ze kpiną.
- Słuchaj Mała, zgodziłaś się 'być' z Harrym? Tak. Więc zjeżdżajcie i wróćcie tacy sami jak dwa lata temu.
- Ja NIE CHCĘ tego udawanego związku. ROZUMIECIE?!
- Seth, słyszałeś coś?
Oni podli się ze mnie, z nas śmiali.
- Hej, nie zrozumieliście czegoś? Lottie nie chce brać udziału w tej durnej grze - poparł mnie Zayn.
- Malik - wrzasnął Paul i wstał podchodząc do niego. - Nie rozumiesz, że to was ratuje? Albo rujnuje, jak wolicie. Chcecie iść na dną? Jesteście na dobrej drodze. Chcecie iść w górę? TO PRZESTAŃCIE ROBIĆ Z SIEBIE DEBILI! WYNOCHA STĄD!
Żeby dalej go nie wkur... wkurzać wyszliśmy ze studio. Ja nie pracowałam od dwóch tygodni, bo dzień w dzień Seth nie miał czasu, codziennie siedział u Paula w studio.
- Widzicie, co narobiłaś?! Ty głupia idiotko - krzyczał Niall.
- Jeszcze raz mnie obrazisz, a się na pożegnasz z pieniędzmi, ja mam tego dosyć! Odwalcie się ode mnie! Jesteście nienormalni! Tak jak Seth i Paul!
- Charlottie.... - powiedział łagodnie Harry.
- Zostaw mnie w spokoju! Zostaw mnie - krzyczałam i pobiegłam do domu. Mam dość, dzień w dzień chodzimy z chłopakami do centrum handlowego, do kina, wszędzie, i wszędzie zostaję obrażana, kilka dziewczyn raz mnie opluło. Czy to jest normalne? Co?
Właśnie tak było. Ale wtedy Harry do mnie przyszedł z bukietem róż. Tak moje ulubione, czerwone róże. Ciekawe skąd wiedział? Tak, to jest bardzo banalne.
No cóż. I właśnie dlatego się zgodziłam, bo mnie prosił. Czyżbym dała się uwieść Stylesowi?
Nie wydaję mi się.
Dzień po tym zajściu znowu do mnie przyszedł. Znowu mnie wyciągnął na spacer. Znowu chodziliśmy za ręce. Znowu powtarzał te wszystkie kłamstwa.
Ale dzisiaj było inaczej. Zadzwonił do mnie około 17.00. W sumie, było to dziwne, zawsze chodziliśmy gdzieś w południe i w ogóle.
- Gdzie tym razem? All Tasty? Starbucks? Kino? Spacer? Centrum Handlowe?
- Mój dom - zamurowało mnie, nie odpowiedziałam przez chwilę. - No co? Nie spodziewałaś się tego? Wbijaj do mnie.
- Nie, jest tam Niall i Louis. Dzięki, nie mam ochoty, pa - już chciałam się rozłączyć, kiedy on zaczął szybko mówić:
- Nie, nie, nie! Powiedziałem 'mój dom', nie wiem czy wiesz, ale jak Miranda wraca z Irlandii, to przyjeżdża do naszego domu. Wyślę ci adres SMS'em. Wbijaj, bejbe.
- Zastanowię się.
- Czekam w...
- Łóżku!? O to, to nie! Słyszysz! Nie!!! Ty, zboczeńcu!
- W ogrodzie... - dokończył, a ja spaliłam buraka. Na prawdę...
- Pewnie, będę za niedługo.
***Harry***
Przez kilka minut śmiałem się z Charlottie, ale w końcu się ogarnąłem i wysłałem jej SMS z adresem mojego domu. Rzadko w nim jestem. Tylko wtedy, kiedy Miranda wraca. Miranda...
Przygotowałem ładnie stół i czekałem jak zadzwoni do drzwi. Minęło kilka minut i zadzwoniła do drzwi.
Lekko się zdziwiłem, bo tak szybko? No cóż.
Otworzyłam i zamarłem. Nie wiedziałem, co mam zrobić.
Odebrało mi mowę.
- Cześć Harry!
______________________________________________________________________________
Cześć! :D
Od razu, mówię, że nie było posta bo:
byłam na Helu do 12 sierpnia i przed nie zdążyłam dodać... I jeszcze jest teraz u mnie kuzynka i rzadko siedzę na kompie....
Następny będzie troszku szokiem i tak dalej ;DD
Następny będzie za niedługo <PATRZ NA KOLUMNĘ PO PRAWEJ STRONIE>
~ Alex xx
- Przestańcie. Nie komplikujcie tego! I sami sobie teraz stwarzamy problemy! Tego chcemy? NIE - krzyczał Harry, miał racje. Sami stwarzamy problemu.
- Wy nie rozumiecie tego. Dziwnie się zachowujecie. Ty - spojrzała na Harrego - jesteś nie fair wobec SWOJEJ DZIEWCZYNY, a ty - teraz spojrzała na mnie - jesteś skończonym dupkiem i egoistką - po tych słowach zamilkła. - Ale dobra. Zgodziłam się, jeśli ma to pomóc... cóż. Chodźmy na miasto. Może na jakieś lody - zapytała. Fakt, jest kwiecień, ale na pewno jakaś budka z lodami się znajdzie.
- Idziemy.
***Charlottie***
Wyszliśmy z Vanessy domu i od razu za rękę złapał mnie Harry. Przebiegł mnie zimny dreszcz.
- Co? Aż tak mam dłonie gorące, że aż dreszcz cię przeszedł - zaśmiał się.
- Zamknij się.
Poszliśmy - tak jak myślałam - do centrum handlowego - znaczy myślałam, że właśnie w takie ruchliwe miejsce. Gdy znaleźliśmy się w tym tłumie, ludzie zaczęli spostrzegać chłopaków. No tak. A co ja myślałam. Oni są sławni na całym świecie!
- Harry, czy wy jesteście razem?
- Tak - na każde pytania tego typu właśnie tak odpowiadał, a mi było z tego powodu strasznie głupio, bo wiedziałam, że nie pasuję do nich, zwłaszcza do Harrego Stylesa. Jezuuu.. W co ja się wplątuję.
***DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ***
Nic się nie zmieniło. Nie, zaraz, trochę jednak tak. Piszą o mnie i o Harrym w gazetach. Ale jego zachowanie nadal jest dziwne, a Nialla bardzo chamskie. Nienawidzę tego Blondyna! Nienawidzę! Komplikuje mi życie! Układa mi to życie! Mówi, co mamy robić z Harrym, kiedy, w jaki sposób!
Wiem, że minęło już ponad dwa tygodnie, ale nasi menadżerowie nie chcieli o tym słyszeć:
- Paul, Seth... - zaczął Liam.
- Czego tu chcecie? Głośno o was?
- Tak - powiedziałam.
- Oh, Lottie, Lottie - zaśmiał się Seth, mój fotograf i menadżer.
- Coś źle powiedziałam - zapytałam ze kpiną.
- Słuchaj Mała, zgodziłaś się 'być' z Harrym? Tak. Więc zjeżdżajcie i wróćcie tacy sami jak dwa lata temu.
- Ja NIE CHCĘ tego udawanego związku. ROZUMIECIE?!
- Seth, słyszałeś coś?
Oni podli się ze mnie, z nas śmiali.
- Hej, nie zrozumieliście czegoś? Lottie nie chce brać udziału w tej durnej grze - poparł mnie Zayn.
- Malik - wrzasnął Paul i wstał podchodząc do niego. - Nie rozumiesz, że to was ratuje? Albo rujnuje, jak wolicie. Chcecie iść na dną? Jesteście na dobrej drodze. Chcecie iść w górę? TO PRZESTAŃCIE ROBIĆ Z SIEBIE DEBILI! WYNOCHA STĄD!
Żeby dalej go nie wkur... wkurzać wyszliśmy ze studio. Ja nie pracowałam od dwóch tygodni, bo dzień w dzień Seth nie miał czasu, codziennie siedział u Paula w studio.
- Widzicie, co narobiłaś?! Ty głupia idiotko - krzyczał Niall.
- Jeszcze raz mnie obrazisz, a się na pożegnasz z pieniędzmi, ja mam tego dosyć! Odwalcie się ode mnie! Jesteście nienormalni! Tak jak Seth i Paul!
- Charlottie.... - powiedział łagodnie Harry.
- Zostaw mnie w spokoju! Zostaw mnie - krzyczałam i pobiegłam do domu. Mam dość, dzień w dzień chodzimy z chłopakami do centrum handlowego, do kina, wszędzie, i wszędzie zostaję obrażana, kilka dziewczyn raz mnie opluło. Czy to jest normalne? Co?
Właśnie tak było. Ale wtedy Harry do mnie przyszedł z bukietem róż. Tak moje ulubione, czerwone róże. Ciekawe skąd wiedział? Tak, to jest bardzo banalne.
No cóż. I właśnie dlatego się zgodziłam, bo mnie prosił. Czyżbym dała się uwieść Stylesowi?
Nie wydaję mi się.
Dzień po tym zajściu znowu do mnie przyszedł. Znowu mnie wyciągnął na spacer. Znowu chodziliśmy za ręce. Znowu powtarzał te wszystkie kłamstwa.
Ale dzisiaj było inaczej. Zadzwonił do mnie około 17.00. W sumie, było to dziwne, zawsze chodziliśmy gdzieś w południe i w ogóle.
- Gdzie tym razem? All Tasty? Starbucks? Kino? Spacer? Centrum Handlowe?
- Mój dom - zamurowało mnie, nie odpowiedziałam przez chwilę. - No co? Nie spodziewałaś się tego? Wbijaj do mnie.
- Nie, jest tam Niall i Louis. Dzięki, nie mam ochoty, pa - już chciałam się rozłączyć, kiedy on zaczął szybko mówić:
- Nie, nie, nie! Powiedziałem 'mój dom', nie wiem czy wiesz, ale jak Miranda wraca z Irlandii, to przyjeżdża do naszego domu. Wyślę ci adres SMS'em. Wbijaj, bejbe.
- Zastanowię się.
- Czekam w...
- Łóżku!? O to, to nie! Słyszysz! Nie!!! Ty, zboczeńcu!
- W ogrodzie... - dokończył, a ja spaliłam buraka. Na prawdę...
- Pewnie, będę za niedługo.
***Harry***
Przez kilka minut śmiałem się z Charlottie, ale w końcu się ogarnąłem i wysłałem jej SMS z adresem mojego domu. Rzadko w nim jestem. Tylko wtedy, kiedy Miranda wraca. Miranda...
Przygotowałem ładnie stół i czekałem jak zadzwoni do drzwi. Minęło kilka minut i zadzwoniła do drzwi.
Lekko się zdziwiłem, bo tak szybko? No cóż.
Otworzyłam i zamarłem. Nie wiedziałem, co mam zrobić.
Odebrało mi mowę.
- Cześć Harry!
______________________________________________________________________________
Cześć! :D
Od razu, mówię, że nie było posta bo:
byłam na Helu do 12 sierpnia i przed nie zdążyłam dodać... I jeszcze jest teraz u mnie kuzynka i rzadko siedzę na kompie....
Następny będzie troszku szokiem i tak dalej ;DD
Następny będzie za niedługo <PATRZ NA KOLUMNĘ PO PRAWEJ STRONIE>
~ Alex xx
Rozdział nawet fajny.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że Nialluś taki okropny.. :( I jak się domyślam to Miranda się zjawiła? xd
Czekam
~Joe xx
Hjeka! Super rozdział! Właśnie czytam resztę i mam nadzieję że będzie super :) Serdecznie zapraszam na mojego bloga, który opowiada o dziewczynie, która wstąpiła do 1D.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~Mint Candy
girl-in-1d.blogspot.com